Pomysły na proste, sycące śniadania prosto z Serbii
Kuchnia serbska jest prosta i dość ciężka. Ma być sycąco! W domu rodzinnym Duszka sporo się nauczyłam i… nadziwiłam! Niby Serbia jest krajem słowiańskim jak i Polska, a jednak wiele przyzwyczajeń mamy zupełnie innych.
Serbskie śniadania są fajną odskocznią i zmianą, ale nie wyobrażam sobie jeść ich codziennie! Jest jednak kilka ciekawych, szybkich i prostych dań śniadaniowych, które lubię i polecam. Poniżej podam Wam trzy najprostrze przepisy na serbskie śniadania, jakie znam. Dwa nieco lżejsze i jeden cięższy kaliber ;)
Pierwszy pomysł na śniadanie: Proja
Proja to wytrawne bałkańskie ciasto często serwowane na śniadanie. Tradycyjnie można je przygotować także z różnego rodzaju nadzieniami. Kiedy podałam przepis na proję na blogu, sporo osób do mnie pisało i zachwalało ten prosty posiłek:)
Proję najczęściej podaje się z nabiałem, ale będzie równie smaczna z herbatką czy sałatką.
Przepis na prostą proję znajdziesz tu.
Drugi pomysł na śniadanie: Palenta
Palenta to szybkie śniadanie, coś w rodzaju naszej kaszy manny. Grubą mąkę kukurydzianą (lub kaszkę kukurydzianą, nazewnictwo w Polsce może być różne) gotuje się w wodzie z solą. Pod koniec gotowania mieszamy, aby mąka się nie przypaliła. Jeszcze ciepłe podajemy w miskach i zalewamy jogurtem, mlekiem lub kefirem. W rodzinie Duszka wszyscy jedzą to jeszcze z cukrem, ja jednak najbardziej lubię kombinację z domowym pekmezem, czyli powidłami śliwkowymi.
Teściowie się ze mnie śmieją, że nadałam zupełnie nowy wymiar palencie. Dla mnie takie połącznie jest po prostu pyszne! Polecam spróbować!
W zależności od tego, jak gęstą palentę chcesz, ilość wody będzie różna. Ja dolewam jej sporo i po prostu potem pozwalam odparować, bo nie lubię gdy palenta jest zbyt rzadka, ale znowu gęsta też nie.
Gotową palentę podaję w głebokim talerzu, jogurt po jednej stronie, powidła po drugiej.
Trzeci pomysł na śniadanie: Ziemniaki z boczkiem
Teściowa często wspomina, że jak jeszcze przed wojną wiedli spokojne życie w Chorwacji, takie śniadania były codziennością w zimie.
Mieli swoje pole i raz do roku odbywało się świniobicie, więc boczku, ziemniaków i cebuli było pod dostatkiem.
Dla mnie takie śniadanie to już raczej obiad i gdy moja serbska rodzina je je, ja wymiękam ;) i stawiam na palentę, pitę, proję albo owsiankę.
Nie potrzeba żadnej filozofii, aby przygotować takie śniadanie.
Ziemniaki kroimy na pół i pieczemy przekrojoną częścią do dołu. Pod koniec pieczenia, gdy ziemniaki będą miękkie, przewracamy je, solimy i na każdego ziemniaka kładziemy plaster wędzonego boczku i tak pieczemy jeszcze przez chwilę.
Podajemy ze świeżym czosnkiem lub cebulą (gryziemy jak jabłko!) i kwaszonym mlekiem lub jogurtem. W Serbii je się dużo chleba, więc nie dziwi mnie już widok osoby jedzącej ziemniaki i chleb razem ;)
Moja teściowa mówi, że takie śniadania to sekret długowieczności i zdrowia ludzi z ich dawnych okolic. No i rakija oczywiście.
Related Posts